Pielgrzymka App Logo

Pielgrzymka APP

Wróć do listy rozważań
Rozpoznanie i wolność
8 sierpnia (piątek)

"Tak przybliżyli się do wsi, do której zdążali, a On okazywał, jakoby miał iść dalej. Lecz przymusili Go, mówiąc: «Zostań z nami, gdyż ma się ku wieczorowi i dzień się już nachylił». Wszedł więc, aby zostać z nimi. Gdy zajął z nimi miejsce u stołu, wziął chleb, odmówił błogosławieństwo, połamał go i dawał im. Wtedy oczy im się otworzyły i poznali Go, lecz On zniknął im z oczu"

~ Łk 24,28-31

Dwójka naszych pielgrzymów wreszcie zbliża się do celu: “przybliżyli się do wsi, do której zdążali”. Ale wiemy, że to nie był prawdziwy cel. Powinni być w innym miejscu \- z Marią Magdaleną przy pustym grobie albo z uczniami w Wieczerniku. Powinni mieć nadzieję i żyć z Jezusem pośród grona innych uczniów. Emaus to cel pozorny, bez znaczenia. Miejsce ucieczki, gdzie tylko pogłębi się ich rozpacz. To nie była przestrzeń ich życia. Tam byliby obcymi, nie u siebie i nie na swoim miejscu. Na duchowej mapie naszego życia mamy swoje Emaus \- miejsca, gdzie nie powinniśmy wędrować i gdzie nie powinno nas być, bo nie ma tam życia i nie ma nadziei, a jest śmierć i brak przyszłości.

Uczniowie nie powinni byli zostać w Emaus. Ich tajemniczy Towarzysz wyraźnie im to pokazuje \- nie przez słowa, lecz przez swe czyny. Ewangelista zapisał, że Jezus “okazywał, jakoby miał iść dalej”. Emaus nie jest celem Jezusa. Jego celem jest Ojciec. Powiedział to uczniom, gdy szedł do Jerozolimy: „dziś, jutro i pojutrze muszę być w drodze” (Łk 13, 33). Przypomniał to Marii Magdalenie, gdy chciała Go zatrzymać: «Nie zatrzymuj Mnie, jeszcze bowiem nie wstąpiłem do Ojca. Natomiast udaj się do moich braci i powiedz im: "Wstępuję do Ojca mego i Ojca waszego oraz do Boga mego i Boga waszego"» (J 20, 17). W Wieczerniku sam siebie nazwał Drogą, Prawdą i Życiem, i to Drogą prowadzącą do Ojca. I do tego samego zaprasza On swoich uczniów. Chce, żeby jego uczniowie także poszli dalej, a nie zatrzymywali się w drodze w miejscu bez znaczenia.

W tym fragmencie wymowna jest także pora dnia. Zbliża się noc. Zapadają ciemności. Ale to także nie zatrzymuje Jezusa. Żadna noc nie ma siły przerwać Jego drogi. Żadna ciemna dolina: choćbym przechodził przez ciemną dolinę, nie będę się lękał (por. Ps 23). On jest światłością, która w ciemności świeci. Z Nim nie ma nocy. On już przeszedł przez największą noc śmierci i szeolu i odniósł nad nimi zwycięstwo. I znów, to samo jest udziałem Jego przyjaciół \- ciemności nie mają tyle siły, by ich zatrzymać, jeśli idą razem z Jezusem.

Pójście dalej, do jakiego wzywa Jezus, nie dokonuje się jednak pod żadnym przymusem. Nie ma tu rozkazu, nie ma użycia siły. Jest tylko przykład, który ma pociągnąć. Bo Jezus rozumie swoich, idących do Emaus, uczniów. Wie, co przeżyli. Zna ich trudności. Słuchał wszystkiego, co Mu opowiadali. Zna ich serca. I wie, że uczniowie potrzebują czasu. Nie chce ich zmuszać do dalszej drogi. Jest wyrozumiały. Szanuje ich wolność. Dlatego „daje się przymusić”. Jezus zatrzymuje się przy uczniach, gdy nie mają siły iść dalej lun nie wiedzą dokąd idą. Zostaje z nimi, gdy zapadają ciemności. I umacnia swoim Słowem i Ciałem.

To pierwszy moment, gdy uczniowie podejmują wysiłek, wykazują się inicjatywą. Do tej pory uciekali, byli pytani przez Jezusa. Teraz budzi się ich wolność, pierwszy raz zaczynają działać. Przymusili Go, by został z nimi, na co On się zgodził, bo chce być zapraszany, zatrzymywany, widząc ludzkie cierpienia.

Wzruszający musiał być moment, gdy siedli z Nim do stołu i zwyczajny posiłek okazał się ostatnim etapem procesu rozpoznania Jezusa. Już w trakcie drogi pałało im serce. A teraz każdy z kolejnych gestów, jakie On wykonuje, pozwala im odkryć w Nim Mistrza: bierze chleb \- odmawia błogosławieństwo \- łamie chleb \- podaje go. Te cztery następujące po sobie czynności pozwoliły im w końcu zrozumieć: To ten sam Człowiek, który na wzgórzach Galilei mówił o prawdziwej mannie, o chlebie życia, o swoim Ciele do jedzenia. To ten sam Człowiek, który dzień przed śmiercią połamał chleb i dał uczniom do jedzenia. To nasz Mistrz. Umarł, ale żyje. I wszystko dzieje się podczas Eucharystii.

Pomyślmy o naszej obecności na Eucharystii, o spożywaniu Jego Ciała w Komunii Świętej, o adoracji Najświętszego Sakramentu. Ponownie ukochajmy te momenty bliskości z Jezusem, prawdziwym, żyjącym pośród nas. Ponownie je odkryjmy. Ponownie otwórzmy oczy, by Go dostrzec. Ponownie otwórzmy serca na Jego obecność.

Dalej czytamy, że Jezus znika im z oczu. Tak, bo jest Bogiem wolnym i Bogiem wolności. Jego uczniowie mają być w drodze, mają czynić wysiłek, by Go szukać, i na nowo znajdywać. Mają być dynamiczni i zmotywowani. Nie mogą Go posiadać. Tak jak nie mogą Go do końca poznać, w pełni zrozumieć, tak też nie mogą Go zatrzymać dla siebie. Widzieliśmy to już wcześniej w Jego działalności: „A tłumy szukały Go i przyszły aż do Niego; chciały Go zatrzymać, żeby nie odchodził od nich. Lecz On rzekł do nich: «Także innym miastom muszę głosić Dobrą Nowinę o królestwie Bożym, bo na to zostałem posłany»” (Łk 4, 42b-43); oraz: „Gdy więc Jezus poznał, że mieli przyjść i porwać Go, aby Go obwołać królem, sam usunął się znów na górę.” (J 6, 15). Poszedł szukać innych, w ich miejscach bez znaczenia i bez życia. Bo nasz Pan nie ustaje w odnajdywaniu zagubionych uczniów, w wyjaśnianiu Pisma Św. i w „łamaniu chleba” czyli karmieniu sobą w Eucharystii.

Rozważania na 45. Pieszą Pielgrzymkę Wrocławską na Jasną Górę.